Klasa VIB w tym roku szkolnym napisała pracę klasową z języka polskiego. Chciałabym zaprezentować kilka prac moich uczniów, które zasługują na szczególną uwagę. Wyróżniają się dobrym styl, ciekawą treścią i zacięciem literackim. Może ktoś z nich zostanie powieściopisarzem, czego życzę sobie i im.
Beata Ejma
Temat pracy klasowej:
Napisz opowiadanie, w którym jesteś detektywem i rozwiązujesz zagadkę starego zamku.
1.
Jestem detektywem jednej z agencji detektywistycznej w mojej miejscowości. Pewnego zimowego dnia obudziłam się bardzo wcześnie na dworze panował jeszcze mrok i było bardzo zimno.
Jak zawsze musiałam iść na 8.00 do pracy, ale nie wiedziałam, że w najbliższym czasie spotka mnie taka przygoda. Weszłam do biura, nagle inna detektyw powiedziała, że szef wzywa mnie do siebie. Niepewnym ruchem otworzyłam drzwi i weszłam do gabinetu szefa. Na szczęście szef nie miał żadnych złych wiadomości, powiedział, że mam do rozwiązanie tajemnicę zamku. Ta sprawa może okazać się najważniejszą w mojej karierze. Z gabinetu szefa wyszłam pełna optymizmu, z wielkim uśmiechem na ustach. Reszta dnia mijała spokojnie na sprawdzaniu i informacji, które mamy na temat zamku i na jego dawnych lokatorach. Po 5 godzinach bezowocnych poszukiwaniach okazało, że w zamku mieszkała kiedyś rodzina królewska, która zostawiła w nim swój majątek. Pewnie o to chodziło mojemu szefowi mówiącemu, że to najważniejsza sprawa w mojej karierze. Kiedy zdobyłam wszystkie potrzebne informacje na temat zamku postanowiłam się tam wybrać. Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy: lupę, latarkę, kamery i podsłuch. Gdy dojechałam na miejsce ujrzałam piękną, wielką budowle najprawdopodobniej z XIII w. Stanęłam przed wielkimi i ciężkimi drzwiami, które pod wpływem pchnięcia głośno zaskrzypiały. Zamek od środka był bardzo ponury i ciemny. Wszystkie meble były bardzo duże, ciężkie i zakurzone. Na wprost drzwi stały wielkie drewniane schody. Po oglądnięciu całego parteru poszłam schodami na piętro, moją uwagę przykuła biblioteka z taką ilością książek jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Weszłam do niej i zauważyłam książkę, która lekko wystawała z regału. Podeszłam do niej i… i spróbowałam ją wyciągnąć, nagle regał, przy którym stałam się obrócił i moim oczom ukazały się wąskie kamienne schody. Podeszłam do nich niepewnym krokiem, pierwszy krok, który postawiłam na schodach był niepewny, ale z każdym następnym moja pewność rosła. Po kilku minutach doszłam do końca schodów i zobaczyłam trzy pary drzwi. Na pierwszych była namalowana kobieta, na drugich mężczyzna a na trzecich dziecko. Lekko zdenerwowana weszłam do pierwszego pomieszczenia i zobaczyłam najróżniejsze kosztowności, w drugim pomieszczeniu zobaczyłam najróżniejsze miecze i zbroje, a w trzecim niewielką skrzynię. Niepewnie ją otworzyłam i zobaczyłam różne grzechotki i zabawki zrobione ze złota, diamentów i innych metali i kamieni szlachetnych. Po tym co zobaczyłam od razu zadzwoniłam do szefa i mu o wszystkim powiedziałam, a on powiedział, że zaraz przyjedzie z kustoszem z miejscowego muzeum. Po oględzinach powiedział, że to najlepiej zachowane przedmioty z tego okresu.
Po roku w zamku robiono muzeum, w którym wystawiono wszystkie przedmioty w nim znalezione.
Jagoda Jerzy klasa VIB
2.
Ciepłe promienie słońca ogrzewały moją twarz i leniwie budziły ze snu. W końcu doczekałam się weekendu, dzień wolny, moje biuro na dwa dni jest zamknięte Tylko spokój i radość.
-Dzień dobry Raven. - powiedziałam z uśmiechem do mojego, małego Husky, który swoimi niebieskimi oczami patrzył na mnie znad pościeli. Pogłaskałam szczeniaka i wstałam z łóżka
Ledwo postawiłam nogę na panele, a mój telefon zaczął wibrować. Kto mógł dzwonić o tej godzinie?
-Tak, słucham?
-Witam, czy dodzwoniłam się do biura detektywistycznego "Yuki"?
-Tak. Niestety w weekendy mamy zamknięte.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale to naprawdę bardzo ważne. Proszę przyjechać do "Ośrodka Wypoczynkowego Dziki Potok", na ulicę Żołnierską19. Oczywiście jeśli pani może.
-Dobrze, będę za niecałą godzinę.
-Dziękuję, do widzenia. - kobieta się rozłączyła. Mój dzień wolny zmienił się w kolejny dzień pracy.
Jak najszybciej musiałam się wyszykować. Szybko wzięłam, więc prysznic, umyłam zęby, razem z psem zjadłam śniadanie, przebrałam się, wzięłam potrzebne mi rzeczy do śledztwa, zapięłam Raven obrożę i smycz, ze stolika zabrałam kluczyki i jak najszybciej pognałam do auta. Miałam jeszcze trzydzieści minut drogi, w radiu leciał mój ulubiony kawałek, "Nothing in the cage of my ribcage", nuciłam słowa piosenki pod nosem. Nim się obejrzałam byłam już na miejscu.
-Dzień dobry! - zza rogu budynku wybiegła zdyszana, młoda kobieta - Jak dobrze, że pani jest! Proszę, wejdźmy do środka, tam pani wszystko wytłumaczę.-wraz z psem posłusznie podążałam za kobietą, byłyśmy już w środku ośrodka, w recepcji. Wnętrze było niesamowite, ściany ozdabiały obrazy tutejszych widoków i starego zamku.
-Niech pani usiądzie. - kobieta uśmiechnęła się miło - Wiem, że pani przeszkodziłam, ale to naprawdę pilne.
-Dobrze, o co chodzi?
-Widzi pani ten zamek na obrazach?
-Tak.
-Pochodzi on z XIV wieku i służy za jeden z zabytków tego miejsca, a także muzeum. Jest w nim wiele eksponatów i nie wszystkie są dla turystów. Dzisiaj o szóstej rano, kiedy razem z koleżankami miałam kontrolę, w piwnicy, a dokładniej w miejscu, gdzie ni wolno wchodzić zwiedzającym zniknęła najcenniejsza waza wraz ze skrzynią pełną ozdób królewskich. Zamek dzisiaj jest nieczynny, powiedzieliśmy, że jest awaria, żeby nie wywołać afery, media też nie wiedzą. Tylko personel i pani.
-Rozumiem - to co potrzebne zanotowałam - mogłabym zobaczyć tą piwnicę?
-Oczywiście! Jak najbardziej - dziewczyna wyciągnęła klucz i ruszyliśmy w stronę "miejsca zbrodni". Po drodze prosiłam o dokładne opisanie zaginionych rzeczy. Wszystko zapisałam w notatniku.
-Widzę, że macie kamery, mogę obejrzeć nagrania? - zapytałam widząc w kącie białe "pudło"
-W tym problem, że ich nie ma. Po tym wszystkim biegiem poszłam do sterowni. Niestety, na nagraniach widać było tylko jak prawdopodobnie mężczyzna w kominiarce rzuca lotką w kamery. Proszę spojrzeć - wskazała ma róg ściany, faktycznie, w kamerze była rzutka
-No nieźle, ktoś to porządnie przemyślał.
Dziewczyna wyciągnęła klucz i otworzyła drzwi. W środku była pustka. Wyciągnęłam lupę, taśmę i proszek w celu sprawdzenia odcisków palców.
Skąd wiedziałam, że złodziej nie miał nic na rękach? Stąd, że w kącie leżały rękawiczki i lina. Rabuś jednak nie był taki sprytny. Po sprawdzeniu odcisków dostałam szoku.
-Wszystko w porządku? - kobieta spytała się widząc moją minę. Nie odpowiedziałam. Szybko sięgnęłam do torby po notes, w którym miałam zapisanych wszystkich przestępców.
-To Robert Kowal, znany jako Paluch
-Paluch?
-Tak, odciski się zgadzają. Proszę zadzwonić na policję i opowiedzieć to, co się wydarzyło - kobieta kiwnęła głową i wyciągnęła telefon.
Po piętnastu minutach przyjechała policja. Ku mojemu zdziwieniu razem ze złodziejem. Okazało się, że wraz ze skarbem zgubił się w lesie. To było najkrótsze śledztwo w moim życiu. Zostałam po kilku minutach z Raven otoczona reporterami. Wszyscy mi dziękowali. Warto było poświęcić weekend.
Natalia Mądrawska kl. VIB
3.„Stary Zamek”
Pewnego dnia, kiedy piłem sobie kawę zadzwonił telefon. Odebrałem go, ale usłyszałem tylko jedno słowo:
-Pomocy!- krzyknęła kobieta.
Byłem ciekawy o co chodzi, więc sprawdziłem skąd ta tajemnicza postać dzwoniła. Okazało się, że dzwoniła ze starego, opuszczonego zamku, który znajduje się na terenie Litwy.
Długo zastanawiałem się, czy to nie jest czasami żart, ale postanowiłem to sprawdzić. Dlatego pewnego grudniowego dnia postanowiłem odwiedzić ten zamek. Wsiadłem do samolotu, który leciał do Wilna. Podróż przebiegała normalnie. Wysiadłem z samoloty i zadzwoniłem po taksówkę. Miły pan taksówkarz podwiózł mnie pod sam zamek. Kiedy wszedłem do zamku przywitał mnie Rosjanin. Powiedział, że nazywa się Sergiej Piputkin. Byłem zdziwiony jego obecnością tutaj. Myślałem, że to jakiś terrorysta. Zapytałem się go, czy mogę u niego przenocować. Rosjanin zgodził się na to i zaprowadził mnie do pokoju. Kiedy wszyscy spali wyszedłem z pokoju. Zegar wskazywała godzinę pierwszą czasu litewskiego. Wszedłem do jednego z pokoi i zobaczyłem uwięzioną kobietę. Postanowiłem ją uwolnić. Przedstawiła się jako Natalia i okazało się, że jest Polką. Miała on piękne, zielone oczy. Wyszliśmy razem z pokoju, ale pod drzwiami stał Sergiej Piputkin. Wyciągnął pistolet i kazał puścić dziewczynę. Puściłem ją, a Sergiej, który myślał, że nie jestem uzbrojony, schował broń do kieszeni, wtedy wkroczyłem do akcji. Wyciągnąłem pistolet i kazałem puścić mu tą piękną istotę o imieniu Natalia. Piputkin zrobił to posłusznie. Zadzwoniłem po policję, która załatwiła tylko formalności. Wraz z Natalią wróciliśmy do Polski.
Odprowadziłem ją do jej rodzinnego domu, w którym nie była kilka lat. Niestety musiałem wrócić do swoich codziennych obowiązków. Byłem z siebie bardzo zadowolony , ponieważ rozwiązałem zagadkę starego, litewskiego zamku, w którym panował psychopata Sergiej Piputkim.
Mateusz Krysa kl. VIB
4.
W pewnym zamku działy się bardzo dziwne rzeczy. Ukradziono prawie wszystkie klamki od drzwi i okien, dlatego do niektórych pomieszczeń nie można było wejść. Poproszono mnie o to, bym rozwiązała tą zagadkę, dlatego iż jestem detektywem. Opowiedziano mi całą historię od początku do końca, więc opowiem wam ją w streszczeniu.
Do starego zamku przyszedł stary mężczyzna, który podawał się za słynnego stolarza. Powiedział, że chciałby pomierzyć wszystkie drewniane meble, bądź przedmioty. Oczywiście pani Linda (pokojówka zamku) chodziła krok w krok za mężczyzną. Po chwili stolarz powiedział, że musi już iść. Pokojówka odprowadziła i pożegnała podejrzanego mężczyznę i zabrała się z powrotem do pracy. Drugiego dnia natychmiast pojechałam sprawdzić, co tak naprawdę jest powodem zaginięcia aż 150 klamek. Obejrzałam wszystko i nic nie wydawało się być podejrzane. Przesiadywałam tam całymi dniami do późnego wieczora, aby poobserwować cały zamek. Pewnego dnia przyjechała pani Marcelina, która ma ten zamek w spadku po swoim wuju. Wypytałam ją o wszystko, ale ona na niektóre pytania odpowiadała mi, że mam się pytać o wszystko pani Lindy, gdyż ona się tym zamkiem nie interesuje. Nie będę ukrywała zaskoczyły mnie jej słowa. Poszłam, więc do pani Lindy wypytać ją o resztę pytań, na które nie znałąm odpowiedzi. Zadałam jej pytanie, kogo ona podejrzewa o kradzież, na moje słowa zmieszała się i szybko zaczerwieniona odparła, że tylko tego stolarza. Po paru dniach rozwiązałam, niektóre podejrzane sprawy związane z zamkiem i od razu poszłam do piwnicy, ponieważ była ona głównym źródłem mojego zainteresowania. To, co tam zobaczyłam przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Grupka zamaskowanych mężczyzn oglądała wszystkie listwy w piwnicy. Postanowiłam zrobić krok do przodu, lecz moja niezdarność przyczyniła się do tego, że po chwili grabie upadły z hukiem na posadzkę. Mężczyźni szybko uciekli, a ja zdążyłam zauważyć, że każdy miał coś w czarnym dużym worku. Po paru dniach pani Linda powiedziała, że wyjeżdża na urlop i że życzy mi powodzenia. Już tego samego dnia kontynuowałam moje obowiązki detektywistyczne. Pani Linda mówiła, że wyjeżdża, czyli że zostałam sama w zamku, bo pani Marcelina wyjechała tak szybko, jak przyjechała. Po całym dniu poszukiwań usłyszałam czyjeś kroki. Pani Linda kradła klamki z okien w korytarzu, gdyż tylko tam były pozostawione i wszystkie moje podejrzenia zostały zastąpione pytaniami ,,Dlaczego ona?''. Szybko zablokowałam jej drogę ucieczki, co nie było prostą rzeczą i od razy zadzwoniłam po policję i panią Marcelinę.
Pani Marcelina dziękowała mi aż na kolanach. Zdziwienie ogarnęło mnie całą. przecież mówiła, że ją ten zamek nie interesuje no, ale cóż. Skończyłam swoją pracę i poprosiłam, że nie chcę pieniędzy, dlatego, że ta praca to dla mnie przyjemność. I tak skończyła się moja historia. Najmniej podejrzewana osoba okradła zamek, a okazało się, że ten stolarz i ci zamaskowani mężczyźni śledzili panią Lindę, iż była im winna pieniądze, dlatego okradli zamek z listew. Pani Linda teraz jest w więzieniu i spłaca swoje winy.
Weronika Sroczyńska kl.VIB